12–14.09.2014 – IV zlot Klubu Miłośników Stawki

Dzięki całorocznej, bardzo intensywnej pracy operacyjnej nie zaistniała tym razem konieczność stosowania nadzwyczajnych środków ostrożności przed spotkaniem agentów lokalnych siatek, kluczenia w drodze do Wrocławia bocznymi drogami czy gubienia ogonów na autostradach i drogach szybkiego ruchu. Szpicle i prowokatorzy wszelkiej maści zostali uciszeni, a żadnego gaduły wśród nas nie stwierdzono. Nie oznacza to, że zlekceważono osłonę kontrwywiadowczą: po przykrych doświadczeniach z gdańskiego hotelu Excelsior sprawdzono, czy po wrocławskim hotelu Brochów nie kręci się żaden sprzedawca kościanych guzików do kożuchów i czy personelu nie zasilił ostatnio jakiś arogancki kelner. Ponadto ustalono, że firanki we wszystkich pokojach hotelowych są zasłonięte. Niepokojem napawał jedynie pobliski park. Ale czyż bez odrobiny adrenaliny można się obejść? Parkowe doświadczenia Basi Reczko pokazują, że nie można...

Piątkowy wieczór upłynął na przeglądaniu raportów, testowaniu sprawności radiostacji i stemplowaniu ważnych dokumentów pieczęcią klubową. Serwowano kawę z cukrem i uśmiechem. Jedynie klubowiczka Ingrid zdecydowała się na świetną herbatę...

W sobotnie przedpołudnie zaplanowano przegląd mniej lub bardziej konspiracyjnych lokali z lotu ptaka. Plany pokrzyżowała zbyt leniwie opadająca mgła, spowijająca Sky Tower. Dlatego nie udało się zlustrować mieszkania Weissa przy Bunzlaustrasse i willi profesora Porschatta. Nie popsuło to jednak nikomu nastroju, tym bardziej że w wyznaczonym miejscu (koło nowego modelu samochodu marki „Warszawa”) stawiła się kurierka z Londynu z kijkami do nordic walkingu w dłoni. Po przekazaniu przesyłki niezauważona niemal przez nikogo wtopiła się w miejski pejzaż.

Pewnym wydawało się, że dojdzie do spotkania członków siatki z Józefem Podlasińskim, którego skok z pociągu zsynchronizowano z przybyciem kolumny wozów klubowych do podwrocławskiej wsi. Na skraju gęstawego lasku stoi samotny domek, a nieopodal przebiega linia kolejowa. Po chwili wyczekiwania niczym strzała przemknął pociąg, jednak nikt z niego nie wyskoczył. Był to dobry znak: najwidoczniej Józef i Romek nie zostali zatrzymani w łapance krakowskiej... Niepowodzeniem zakończyła się również próba przejęcia niemieckich szpiegów, którzy po opuszczeniu łodzi podwodnej ukryli się w opuszczonym wiatraku. Wszyscy sądzili, że wyłonią się parę kilometrów za rogatkami Wrocławia. Po przybyciu na miejsce okazało się, że nie ma ani szpiegów, ani... wiatraka kozłowego. Spłonął 14 lat temu, pozostał jedynie kozioł, na którym był umocowany. Jednak filmowy plener uruchomił wodze wyobraźni: patrząc z odpowiedniej odległości widziało się niemal jak zza nieistniejącego wzgórza pojawiają się brytyjscy żołnierze. I przypomniały się słowa Jacka Butrymowicza, drugiego reżysera serialu, który realizując tę scenę poprosił statystów przy przykucnęli i na dany przez niego znak powoli ukazywali się na horyzoncie. Podwrocławskie plenery z odcinków „W imieniu Rzeczypospolitej” i „Bez instrukcji” uświadomiły klubowiczom, że kierownictwo produkcji serialu starało się wybierać nieodległe od siebie miejsca, by uniknąć kłopotliwego przewożenia sprzętu technicznego na duże odległości. Potwierdził to kolejny plener, znajdujący się na trasie do centrum miasta: stacja kolejowa w Arnswalde, czyli odrestaurowana niedawno stacja Wrocław Leśnica.

Wydawało się, że inspekcja letniska w Arnswalde nie dojdzie do skutku – w miejscu realizacji zdjęć do odcinka „Bez instrukcji” od wielu miesięcy trwa bowiem remont. Pojawiła się nawet sugestia, że jest to prowokacja albo dywersja. Okoliczności narzucały wręcz takie stwierdzenie. Niedogodność tę udało się jednak pokonać w iście bondowskim stylu. Nieopodal filmowego letniska kursuje kolejka, zwana polinką (jest to kolejka linowa Politechniki Wrocławskiej, od 2013 roku łącząca brzegi Odry), inspekcja filmowego letniska dokonana została z lotu ptaka. Nie udało się jednak ustalić z całą pewnością, czy w wyniku remontu serialowy plener nie utraci swojego charakteru. Po drugiej stronie Odry doszło do drobnego incydentu – łapczywy automat biletowy próbował narazić asystentkę skarbnika na utratę środków płatniczych. Chytry manewr bezdusznej maszyny nie powiódł się, dzięki czemu pięcio- i dziesięciomarkowe cygara nadal będą w obiegu gabinetowym.

Po powrocie na Wybrzeże Wyspiańskiego grupa klubowiczów ruszyła w dalszą drogę. Po kilku minutach marszu oczom członków siatki ukazała się filmowa kamienica przy Schanzenstrasse 56, która kilkanaście miesięcy temu przeszła w prywatne ręce. W lokalu przeprowadzono remont, ramy okienne wymienione zostały na plastikowe. Winobluszcz pokrywający elewację budynku nie w pełni maskuje pozostałości po otworach, w których umocowano drabinkę umożliwiającą Stanisławowi Mikulskiemu zejście po ścianie kamienicy podczas realizacji ujęć do odcinka „Zdrada”.

Ostatnim punktem na trasie wędrówki po stawkowym Wrocławiu był Miejski Ogród Zoologiczny, w którym powstały sceny do odcinka „Bez instrukcji”. Bilety wstępu nie określały kolejności zwiedzania, stawkowiczów ciągnęło jednak najbardziej w kierunku wybiegu żyraf. Jakież było zdziwienie klubowiczów gdy okazało się, że znajduje się on vis-à-vis wejścia do ogrodu i w najmniejszym stopniu nie przypomina serialowego pleneru! Wyjaśnienie tej zagadki okazało się banalnie proste. Kiedy tuż po emisji serialu tłumy zwiedzających zaczęły szturmować ZOO głównie po to, by zobaczyć filmowy plener, dyrekcja ogrodu przeniosła żyrafy naprzeciw wejścia. W gronie klubowiczów pojawiła się hipoteza, że ogrzane blaskiem sławy żyrafy same opuściły swoje lokum. Ich dawny pawilon został w ostatnich latach wyremontowany. Jeszcze niedawno na niegdysiejszym wybiegu żyraf rezydował osiołek z marabutami. Obecnie podziwiać tam można nosorożce z marabutami w tle. Nie do końca zrozumiałe jest demontowanie i przebudowywanie fragmentów muru okalającego wybieg. W pewnych kręgach zrodziła się inicjatywa przywrócenia temu miejscu stanu z 1968 roku (z zamontowaniem krat wokół wybiegu, rozebraniem tarasu widokowego i uzupełnieniem brakujących fragmentów kamiennego ogrodzenia). Szanse na jej powodzenie zdają się być jednak nikłe...

Sobotni wieczór należał do Zdzisława Kuźniara, wrocławskiego aktora stawkowego, który spotkał się z klubowiczami w hotelu Brochów (przeczytaj relację i obejrzyj galerię).

Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z IV zlotu Klubu Miłośników Stawki, której autorami są Monika Mikołajczuk, Joanna Szyborska-Kaszycka, Jacek Baranek, Karol Skocki i Bogdan Bernacki.

© 2024 Shen-Kun - Baca - BoBer. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Realizacja strony: www.hyh.pl.