24.03.2012 – spotkanie z Leonardem Pietraszakiem

Leonard Pietraszak, czyli dobrze zapowiadający się bokser, niedoszły dziennikarz i chemik, trafił do bydgoskiego ogniska teatralnego i za namową instruktora przystąpił do egzaminów wstępnych do łódzkiej szkoły aktorskiej, dzięki czemu od kilkudziesięciu lat możemy podziwiać jego kreacje teatralne, filmowe i telewizyjne. W pierwszej części spotkania aktor z pasją opowiadał o ludziach, z którymi spotkał się podczas studiów i atmosferze, jaka panowała w kręgach artystycznych Łodzi w drugiej połowie lat pięćdziesiątych XX wieku.

W czasie studiów Leonard Pietraszak grywał w Teatrze Nowym, kierowanym przez Kazimierza Dejmka, a po uzyskaniu dyplomu przez kilka sezonów występował w Teatrze Polskim w Poznaniu (do dzisiaj w stolicy Wielkopolski wielu sympatyków teatru określa go mianem „nasz Pietraszak”). Stamtąd, w połowie lat sześćdziesiątych, aktor trafił do Teatru Klasycznego w Warszawie. Wraz z przyjazdem do stolicy i dużą konkurencją skończyły się główne role w spektaklach teatralnych, ponadto pojawiły się problemy finansowe i mieszkaniowe. Człowiekiem, który wyciągnął rękę do debiutującego w stolicy aktora był reżyser Andrzej Konic, który przez kilka lat angażował Pietraszaka do udziału w spektaklach Teatru Sensacji. Jednym z nich, wyemitowanym w listopadzie 1966 roku, był kolejny odcinek „Stawki większej niż życie”.

Leonard Pietraszak był zaskoczony fragmentem widowiska „Noc w szpitalu”, w którym zagrał rolę sanitariusza Stefana Welmarza – udział w tym spektaklu niemal zupełnie zatarł się w jego pamięci. Doskonale natomiast zapamiętał okoliczności towarzyszące występowi w filmowej wersji „Stawki większej niż życie” – w odcinku „Hasło” zagrał Huberta Ormela, francuskiego konspiratora w mundurze Organisation Todt.

Po przyjeździe do Wrocławia Leonard Pietraszak spotkał się z Andrzejem Mrozkiem (w odcinku „Bez instrukcji” zagrał Adolfa Wildena, jednego z oficerów niemieckich przerzuconych do Anglii), z którym do późna biesiadował. Wrocławski aktor uspokajał Pietraszaka, że realizowane następnego dnia pierwsze ujęcia z jego udziałem nie wymagają znakomitej kondycji ani świetnej aparycji. Była to scena śmierci Ormela, którą nakręcono w atelier Wytwórni Filmów Fabularnych. W dalszej kolejności Pietraszak zrealizował we Wrocławiu sceny we wnętrzu filmowej willi le Trou (w rzeczywistości jest to willa z ogrodem położona na osiedlu Biskupin), a potem przeniósł się z ekipą w okolice Łodzi, by zarejestrować scenę rozgrywającą się we francuskim lokalu (rozmowa z porucznikiem von Vormannem) i na przejeździe kolejowym (ciężarówka zastaje zatrzymana przez żandarmów, wywiązuje się strzelanina). Aktor stwierdził, że oba jego występy w „Stawce” nie były specjalnie rozbudowane (grani przez niego bohaterowie giną w wyniku postrzału i w spektaklu teatralnym, i w odcinku filmowym), w pamięci widzów zapisał się jednak dzięki hasłu o kasztanach z placu Pigalle, które wypowiada z ekranu. Bohater klubowego wieczoru potwierdził spostrzeżenie, że bez jego udziału kręcono ujęcie, w którym Ormel wchodzi do willi le Trou (widza prowadzi kamera, który ogląda otoczenie „oczami bohatera”) i zdementował pojawiającą się w prasie informację, że brany był pod uwagę przy obsadzaniu roli Hansa Klossa. Leonard Pietraszak przyznał, że zalicza się do aktorów „ze stajni Konica”. Dzięki Andrzejowi Konicowi stał się aktorem popularnym i rozpoznawalnym, zapamiętał go jako życzliwego i bardzo cierpliwego człowieka oraz znakomitego reżysera.

Sławy i uznania zasmakował Pietraszak dzięki roli pułkownika Krzysztofa Dowgirda w serialu „Czarne chmury”. Przygotowywał się do niej przez kilka miesięcy – pobierał lekcje jazdy konnej i uczył się fechtunku. Instruktorem jeździectwa był przedwojenny kawalerzysta, który często powtarzał pozostającym pod jego opieką aktorom, że nie nauczy ich jeździć konno, ale postara się, aby przynajmniej dobrze wyglądali na koniach. Aktor pamięta, że podczas pierwszej zrealizowanej do „Czarnych chmur” sceny zbyt energicznie operował szablą, co doprowadziło do powstania ran ciętych.

Leonard Pietraszak ma na swoim koncie wiele ról w popularnych serialach. Podczas spotkania przytaczał anegdoty z planu „Czterdziestolatka” w reż. Jerzego Gruzy, wspominał realizację „Kariery Nikodema Dyzmy” w reż. Jana Rybkowskiego i Marka Nowickiego czy „Królowej Bony” w reż. Janusza Majewskiego. Dzięki mnogości postaci uniknął zaszufladkowania i miał możliwość wystąpienia w różnych gatunkowo produkcjach.

Aktor stwierdził, że swoich miłośników mają nie tylko popularne seriale (uczestniczył nie tak dawno w spotkaniach z sympatykami „Czarnych chmur”), ale też filmy pełnometrażowe, czego najlepszym przykładem jest „Vabank”. Dziennikarz, będący zagorzałym fanem filmów z Kramerem i Kwintą, obwoził aktora po plenerach z obu odsłon tej produkcji, nagrywał wywiady w samochodzie z epoki i przygotował całodzienny program z okazji 30. rocznicy premiery filmu Juliusza Machulskiego. Zaimponował aktorowi znajomością list dialogowych i plenerów, w których realizowano zdjęcia. Pietraszak dodał, że wiele rozwiązań i dialogów rodziło się na planie „Vabanku”. Gość Klubu Miłośników Stawki zaproponował reżyserowi, aby Gustaw Kramer zabawiał piękną Natalię, graną przez Elżbietę Zającównę, sztuczką z kartami i wymyślił powiedzenie „ucho od śledzia”, które od kilku dekad funkcjonuje w języku pozafilmowym.

W ostatniej części spotkania Leonard Pietraszak odpowiadał na pytania klubowiczów, podpisywał zdjęcia, książki, obwoluty płyt DVD, w których wystąpił, chętnie pozował do zdjęć. Aktor otrzymał podziękowania podpisane przez stawkowiczów obecnych w pensjonacie „American House”, okazały bukiet kwiatów, klubową koszulkę z nickiem „Hubert Ormel” i zestaw gadżetów Klubu Miłośników Stawki. Spotkanie z Leonardem Pietraszakiem prowadził Bogdan Bernacki.

Dużą niespodzianką dla bohatera wieczoru było spotkanie z przybyłymi na nieoficjalną część wieczoru klubowego gośćmi Klubu Miłośników Stawki – z Zygmuntem Malanowiczem (obaj aktorzy studiowali w szkole łódzkiej, dlatego przywitali się bardzo serdecznie) i red. Markiem Gaszyńskim (wcześniej obaj panowie nie mieli okazji się spotkać). W drodze powrotnej aktor przyznał, że jest pod wrażeniem spotkania z ludźmi, którzy nie tylko doskonale znają „Stawkę większą niż życie”, ale również wykazują się świetną znajomością polskiego kina.

Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji ze spotkania z aktorem, którą przygotowali Katarzyna Goławska, Monika Mikołajczuk, Leszek Goławski i Piotr Żmudzki.

© 2024 Shen-Kun - Baca - BoBer. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Realizacja strony: www.hyh.pl.