Forum » O serialu » Elementy w tle
83 postów   5 6 7 8 9
Autor Elementy w tle
BoBer

Data podana przez Modrzewia – rok 1942 – figuruje w biogramie Augusta Pepöcka, kompozytora „Drei Wochen Sonne”. Zdawałoby się, że to pewnik...

Tymczasem inne źródła, w tym katalogi niemieckich bibliotek, podają, że dzieło to zostało opublikowane w 1938 roku. Opublikowane. Czy również wystawione?

Znalazłem dowód na to, że „Drei Wochen Sonne” grano w Krakowie już na początku okupacji. „Goniec Krakowski” z 13 listopada 1939 roku informował o wystawieniu tej operetki na deskach Teatru Miejskiego im. J. Słowackiego. Była to inscenizacja Teatru Górnośląskiego z Bytomia.



Nie udało mi się dotrzeć do repertuaru krakowskiego teatru z 1940 roku, jednak nie odrzucałbym (mimo pomyłki w dniu tygodnia) daty widniejącej na filmowym afiszu. W jego górnej części widnieje bowiem kluczowa informacja: Landestheater – Beuthen. Przypuszczam zatem, że afisz anonsuje nie krakowską premierę „Drei Wochen Sonne”, lecz kolejny występ gościnny teatru bytomskiego, o którym czytamy w „Gońcu Krakowskim” z 1939 roku.

I jeszcze warta odnotowania ciekawostka. W tym samym numerze gazety reklamowano pierwszy numer okupacyjnego periodyku znanego nam z odcinka krakowskiego.



"A79" napisał:


Nie jestem zwolennikiem serialu w wersji HD, choć dzięki niej czasem coś dokładniej widać albo wyraźniej słychać. Dla porównania: kadr zamieszczony przez A79 w wersji HD (powyżej) i w postaci oryginalnej, czyli w formacie 4:3 (poniżej).

------

— Kto panu to mówił? — Mój przyjaciel Teodor. — Pański przyjaciel ma dobre informacje.

24-08-2017 13:50

A79

Bober, genialne uzupełnienie! To dopiero jest właściwa pointa tej historii. Widzę, że tylko liznąłem temat i sam zwiodłem siebie na manowce, za wcześnie przyjmując niestaranność w kopiowaniu/komponowaniu afisza przez pion scenograficzny. Modrzewiu, mam nadzieję, że nie odebrałeś mojego wspomnienia postu z 2010 roku jako przytyku. To tylko dzięki tobie ten afisz zaistniał w mojej świadomości na tyle, że kolejny seans „Jak być kochaną?” tym razem poruszył mnie czymś innym niż historia Felicji i Rawicza.

------

Ba! Gdybym ja był niedyskretny…

25-08-2017 22:11

BoBer

Będzie jeszcze pointa nr 2, ale najpierw chciałoby się zawołać za Geiblem:

— Tylko bez partykularyzmu, moi panowie...

Cytat ten jest jednak nieco niezręczny, gdyż naświetlenie historii filmowego plakatu to efekt zbiorowego wysiłku nie tylko Modrzewia i A79. Swoją cegiełkę dołożyła też jhbsk (zobacz). Dla przypomnienia:

"jhbsk" napisał:

Wygląda na to, że w Lisku operetka też była znana!


Na portalu tajemniczybytom.pl podano, że (...) w archiwum katowickiego Instytutu Pamięci Narodowej zachowała się fotografia zaproszenia na występ zespołu opery bytomskiej w Krakowie, jaki odbył się tam w pierwszych miesiącach II wojny światowej.



Jak ustalił A79, kierownictwo produkcji „Stawki większej niż życie” wykorzystało plakat wydrukowany kilka lat wcześniej przez realizatorów filmu „Jak być kochaną” (można przypuszczać, że w większej liczbie egzemplarzy). O niezwykłym profesjonalizmie filmowców świadczy fakt, że wzorowali się na oryginalnym afiszu. Zagadką pozostaje dzień tygodnia błędnie podany na filmowym plakacie. Nie wiemy też, czy był to jedyny występ bytomskich artystów w Krakowie.

W odcinkach niekrakowskich afisz ten stanowi jedynie tło, w odcinku „W imieniu Rzeczypospolitej” jest nieprzypadkowym elementem scenograficznym uhonorowanym nawet osobnym kadrem:



W tym kontekście przypomnę fragment wypowiedzi Janusza Morgensterna o realizacji odcinka krakowskiego:

Zapytywaliśmy kiedyś 20 mieszkańców Krakowa, którzy przeżyli tu okupację, czy w czasie wojny grany był hejnał z Wieży Mariackiej. Odpowiedzi były sprzeczne. Ustalenie prawdy wiązało się z dość znacznymi kłopotami.

W odcinku rozgrywającym się w okupowanym Krakowie widzimy afisz wyglądający jak autentyczny i słyszymy w tle hejnał, który od 1940 roku był grany dwa razy na dobę – o dwunastej i dziewiętnastej. Filmowcy musieli wówczas zadać sobie znacznie więcej trudu, by stworzyć wiarygodne tło zdarzeń. Nie było komputerów i wyszukiwarek internetowych wskazujących zdigitalizowane zbiory bibliotek i archiwów.

------

— Kto panu to mówił? — Mój przyjaciel Teodor. — Pański przyjaciel ma dobre informacje.

26-08-2017 01:05

A79

Krótko — niesamowite! Klucz do Krakowa był w Bytomiu.

Przygotowując się do napisania postu sprawdzałem krzyżowo ekipy realizatorskie „Jak być kochaną” i „Stawki”, ale nie znalazłem wielu zazębiających się elementów. Has realizował film w Zespole Realizatorów Filmowych „Kamera”, Konic i Morgenstern, przypomnę, w Zespole Filmowym „Syrena”. Nie zachodzi więc łatwa odpowiedź „afisze były w magazynie”. Można w nieskończoność szukać wytłumaczenia, każde byłoby uprawnione. Moje ulubione: erudycja filmowa Janusza Morgensterna (i dociekliwość, oddana cytatem przytoczonym przez BoBera powyżej) pozwoliła mu skojarzyć niedawny głośny film rozgrywający się w Krakowie w latach okupacji ze scenariuszem jego odcinka. A adaptując afisz, przesunięto mechanicznie datę o rok do przodu, bo akurat 13 listopada 1939 to był poniedziałek.

------

Ba! Gdybym ja był niedyskretny…

26-08-2017 09:00

BoBer

I to jest kropka nad i! Ówczesnym filmowcom nawet do głowy nie przyszło, że kiedyś widzowie będą mogli analizować ich dzieła poklatkowo, machnęli zatem ręką na dzień tygodnia.

------

— Kto panu to mówił? — Mój przyjaciel Teodor. — Pański przyjaciel ma dobre informacje.

26-08-2017 10:30

jhbsk

Doszukiwanie się takich szczegółów jest o wiele bardziej ciekawe niż oglądanie czy czytanie kryminału. Dzięki za dociekliwość.

------

– W Paryżu nojlepsze kasztōny sōm na placu Pigalle.
– Zuzanna mŏ je rada ino na jesiyń.
– Posyło ci świyżo zorta.

26-08-2017 10:33

Modrzew

Na oryginalnym plakacie (zamieszczony przez Bobera)widnieje Stadttheater Krakau, a zatem podpis pod fotografią z Bundesarchiv Seitenansicht des Staatstheaters des Generalgouvernements in Krakau von 1942 należy uznać za błędny.A może Staatstheater... nie jest nazwą własną?

------

Nejlepší kaštany jsou na náměstí Pigalle. Zuzana je ráda jen na podzim.
No Hans, nie rozśmieszaj mnie!

26-08-2017 16:35

A79

Café Rose

Pięćdziesiąt lat temu czytelnik tygodnika „Szpilki” wytknął realizatorom, że użyli współczesnego rekwizytu – talii kart, dzięki której wzbogacić się ma Kloss, a nieoczekiwanie wzbogaca się Witte.



Co do zasady, to czytelnik ma rację: to niewątpliwie talia kart wyprodukowana w Krakowskich Zakładach Wyrobów Papierowych, o czym świadczy charakterystyczny znak zakładu: obramowana sylwetka znanego Krakusa – pana Twardowskiego na księżycu, ze skrótowcem „KZWP”. Widać go na asie kier, którym finałową rozgrywkę kończy Kloss.



W 1968 roku szczegół ten jednak nie był tak łatwy do wypatrzenia jak dzisiaj w czasie emisji wersji HD, czy dostępny do śledzenia przez stop-klatki na dvd. W notce prasowej wytknięto inicjały na kartach: „Dama to D. Walet — W. itd.”. Rzeczywiście, talię, żeby mogła udawać zagraniczną, charakteryzowałby najbardziej walet właśnie: z inicjałem B, od niemieckiego Bube, lub J, od angielskiego Jack. Anglosaskie inicjały, które zamaskowałyby polskie pochodzenie talii, wprowadzono na kartach produkowanych w KZWP od roku 1970.

Sądzę, że czytelnika „Szpilek” utwierdziły w przekonaniu rysunki figur i wzór koszulek kart – dokładnie takie jakie widział np. u siebie w domu. Ale te nie były jednak krakowskim projektem oryginalnym.



Karty do gry Krakowskich Zakładów Wyrobów Papierowych na awersie miały popularny od początków XX wieku wzór figur tzw. nadreński (przezywany też „żydowskimi królami”, od brodatych konterfektów królów w talii). Zaprojektowano go we frankfurckiej manufakturze Bernhard Dondorf około początku XX wieku. Wzór chwycił i był kopiowany oraz adaptowany w całej Europie Środkowej i Wschodniej.



Rewers, tak wyraźnie widoczny w scenach tasowania i układania kart w dłoniach, nazywany jest „liście dębu”, co brzmi dla każdego miłośnika serialu nader atrakcyjnie! Jest to kopia z kart firmy Piatnik, wzoru nr 143212. Jak podaje producent, produkowany był już przed drugą wojną światową, nader w Polsce popularny, z upodobaniem miał grać nimi Józef Piłsudski (chociaż inne źródła twierdzą, że Marszałek karty do ręki brał tylko żeby stawiać pasjanse, nie dla hazardu). „Liście dębu” to jednak przekłamanie językowe karciarzy. Ornament bowiem stylizowany jest na hortensję dębolistną (łac. Hydrangea quercifolia), popularną w ogrodnictwie roślinę ozdobną.



Po wojnie KZWP skopiowały karty wzoru Piatnika, drukując je w masowych nakładach. Uczciwie stwierdzić należy jednak, że produkcja KZWP nie polegała li tylko na odtwórczym kopiowaniu. Późniejsze wzory kart, takie jak kasztelański, skat śląski, czy odsiecz wiedeńską, projektowali uznani twórcy, pod nadzorem heraldyków i historyków. W ramach ciekawostki: KZWP działają do dzisiaj, już jako spółka-córka Trefla i w tym roku świętują 70-lecie. Produkują wciąż karty z koszulką „liście dębu”: nie jest kopia Piatnika naturalnie, a już oryginalny wzór, oparty naprawdę o żołędzie i liście tego drzewa.

Na dalszą część postu zapraszam do wątków „Wpadki realizacyjne” oraz „Za udział wzięli”.

—————————————
źródła: Alta Carta / altacarta.com, Fabryka Kart Trefl-Kraków / trefl.krakow.pl, Historia.org.pl / historia.org.pl, Piatnik / piatnik.pl, The World of Playing Cards / wopc.co.uk oraz Allegro.pl

edycja: drobne poprawki redakcyjne 20 listopada, godz. 17.00.

------

Ba! Gdybym ja był niedyskretny…

18-11-2017 23:30

A79

„Ściśle tajne”

Halo, halo, jeszcze w starym roku! Edward Kania ma na ścianie mieszkania charakterystyczny obrazek (lepiej widoczny w tzw. wersji HD): pucułowatego chłopca ze słuchawką starodawnego telefonu.



Oryginalnie była to karta pocztowa z lat ok. 1900–1920 (na jej ślad wpadłem przeglądając stronę kolekcjonera ze Szwecji, Kjella Arvidssona). Jedna z serii (dwu-, lub więcej elementowej), sądzę że reklamowej, bo słuchawka przypomina aparaty Ericssona z przełomu wieków. Dekoracja taka wydaje się więc odpowiednia dla radomskiego mieszkania z 1942 roku.



Potencjał dekoracyjny pocztówkowego chłopca i jego rozmówczyni dostrzeżono szybko, wykonane z kart obrazki pojawiły się w tym samym mniej więcej okresie. Tu, jako przedmioty datowane przez skandynawski antykwariat na przełom wieków. Sprzedający przytomnie zauważa, że w ciągu stu lat dzieci rozmawiające przez telefon przestały być rozkosznym obrazkiem.



Chłopiec zawędrował też do bratniej Czechosłowacji, ale wciąż nie wiemy kiedy umieszczono go w lustrzanym odbiciu. W takiej właśnie wersji zwróconej w lewo sprzedaje chłopca i jego przyjaciółkę serwis miłośników staroci Patyna.pl, datujący je na lata 1940–1950 (bliżej lat produkcji serialu).

------

Ba! Gdybym ja był niedyskretny…

31-12-2017 23:35

Pedro Gomez
Dzięki A79. Uwielbiam takie smaki :)

------

Chodzi o sprawę

07-01-2018 12:25

83 postów   5 6 7 8 9
© 2024 Shen-Kun - Baca - BoBer. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Hyh.pl strony internetowe.