Autor | Odszedł Stanisław Mikulski |
---|---|
manager
![]() |
„Dziennik Polski” z 28 listopada 2014 roku:![]() „TV14” z 1 grudnia 2014 roku: ![]() „Kurier TV” z 8 grudnia 2014 roku: ![]() „Wprost” z 8-14 grudnia 2014 roku: ![]() ![]() ![]() ------ „Piąstkę to ty masz nie najgorszą, Hans…” |
09-12-2014 22:35 |
|
jhbsk
![]() |
RETRO nr 2![]() ![]() ------ – W Paryżu nojlepsze kasztōny sōm na placu Pigalle. |
10-12-2014 19:51 |
|
manager
![]() |
„Świat Seriali” z 15 grudnia 2014 roku:![]() ------ „Piąstkę to ty masz nie najgorszą, Hans…” |
16-12-2014 23:00 |
|
manager
![]() |
„Grazia” z 11 grudnia 2014 roku:![]() ------ „Piąstkę to ty masz nie najgorszą, Hans…” |
18-12-2014 20:00 |
|
BoBer
![]() |
Zdzisław Pietrasik Podzieleni pomnikami Pisana po 1989 r. dość pośpiesznie nowa historia Polski przypomina dzisiaj palimpsest. Pod świeżym tekstem można dostrzec fragmenty zatartego pisma. ![]() Bohaterowie zbiorowej, ale nie wspólnej wyobraźni: Hans Kloss i żołnierze podziemia z serialu „Czas honoru” (East News, materiały prasowe) Dwie historyczne narracje mają czasami zaskakujące punkty styczne. Niedawno Sejm minutą ciszy uczcił pamięć zmarłych w tym samym czasie Stanisława Mikulskiego i Kazimierza Świtonia. Nie przystoi ironizować z okazji tak podniosłego gestu, trudno jednak nie zauważyć, że było w nim coś z niezamierzonej polskiej groteski. Z jednej strony popularny aktor wsławiony rolą w najsławniejszym peerelowskim serialu, nieukrywający nigdy sympatii dla komunistycznego ustroju, z drugiej działacz niepodległościowy, współtwórca wolnych związków zawodowych. Tylko data pogrzebu mogła ich połączyć. Oczywiście obydwa skrótowe biogramy, tak właśnie funkcjonujące w masowym obiegu, nie oddają złożoności losów zmarłych. Nie obeszło się bez protestów, które dotyczyły głównie aktora, lecz niepodległościowcowi też przypomniano czyny mniej chwalebne. Tak to jest z polskimi życiorysami, gdy przyjrzeć się im z bliska. Z reguły nie wszystko jest białe, nie wszystko czarne, choć w różnych proporcjach. Tymczasem w obiegu funkcjonują kwantyfikatory jednoznaczne, wykluczające wszelkie wątpliwości i półcienie: bohater albo zdrajca, odważny albo tchórz, opozycjonista albo kolaborant. Czy już anegdotyczne porównanie w istotnej kwestii, gdzie kto stał na scenie dziejącej się historii – tam gdzie protestujący przeciw komunizmowi czy tam gdzie ZOMO. A pomiędzy – pusta przestrzeń, pozornie, bo przecież tam, „pomiędzy”, przez dekady tkwiła większość społeczeństwa. (...) Jakkolwiek staraliby się dekomunizatorzy, agent J-23 pozostanie czołowym mieszkańcem masowej wyobraźni, także wśród młodszych pokoleń, już w ogóle niezdających sobie sprawy z historycznych kontekstów. (...) Żródło: „Polityka” ------ — Kto panu to mówił? — Mój przyjaciel Teodor. — Pański przyjaciel ma dobre informacje. |
20-12-2014 10:40 |
|
manager
![]() |
„Gazeta Wyborcza” z 31 grudnia 2014 roku – 1 stycznia 2015 roku:![]() ------ „Piąstkę to ty masz nie najgorszą, Hans…” |
02-01-2015 10:05 |
|
EwaB
![]() |
W artykule Bożeny Aksamit pt. „Pan Władek: dzieci nie mogą żyć w nędzy. Co roku rozwozi im żywność wartą 1,5 mln zł” o charytatywnej działalności Marii i Władysława Ornowskich („Gazeta Wyborcza” z 14.12.2014 r.) jest fragment dotyczący wrażliwości społecznej Stanisława Mikulskiego: Listonosz z szesnastką dzieci W trójkę mieścimy się na przednim siedzeniu niebieskiego busa. Dziś samochód wyładowany jest kartonami z ubraniami, kotletami z łososia i pudłami z kosmetykami. Jedziemy najpierw do niewielkiej wioski w gminie Krokowa, 70 km od Gdańska. Odwiedzimy rodzinę listonosza z szesnastką dzieci. Troje najstarszych poszło już na swoje, ale tydzień temu jedna z córek wróciła z trójką własnych dzieci - mąż znęcał się nad nią, zamknęli go za przemoc domową. Ornowskich o pomoc dla tej rodziny poprosił wiele lat temu dziennikarz z puckiego oddziału "Dziennika Bałtyckiego". "Panie Władku, jest taka rodzina, czegoś takiego jeszcze nie widziałem" - powiedział. Pojechali. Rodzina mieszkała w małym domku, na 20 m kw. poddasza. Parter zajmowali rodzice listonosza. Dzieci były brudne, zawszone, głodne. - Zrobiliśmy raban, asystent rodziny nauczył dzieciaki myć zęby, dbać o siebie, rodziców postawił jakoś do pionu - opowiadają Ornowscy. - Była już nawet działka, ktoś chciał postawić im dom, ale zmienił się wójt w Krokowej, a dla nowego problem nie był aż tak istotny. Dwa lata trwało szukanie dla nich komunalnego lokum. Od tamtego czasu Władek regularnie wozi im jedzenie, ubrania i zabawki. - Tej rodzinie przez lata pomagał też Stanisław Mikulski - dodaje Marysia. - Wysłaliśmy listy w ich sprawie do wielu znanych osób - polityków i artystów. Odpowiedział tylko on. Władek: - Zadzwonił do mnie i pyta: "Pan Władek? To ja, Mikulski". "Kto?" - zdziwiłem się. "Stanisław Mikulski - mówi. - No, Hans Kloss. Chciałbym im jakoś pomóc, co mam zrobić?". Źródło: Gazeta Wyborcza ------ ... Świetna herbata, no ale muszę już iść ... |
05-01-2015 01:39 |
|
manager
![]() |
„Do Rzeczy” z 1–7 grudnia 2014 roku:![]() ![]() ![]() „Gazeta Telewizyjna” z 5 grudnia 2014 roku: ![]() Obszerniejsza, internetowa wersja tekstu Wojciecha Krzyżaniaka z 27 listopada 2014 roku: Jezu, jaki on cudny, czyli wspomnienie o Stanisławie Mikulskim. „Uśmiechał się, nawet jeśli nie było mu do śmiechu” To nieprawdopodobne. Taki człowiek umrzeć przecież nie może. Nie z takich wychodził opresji. Zresztą, prawda jest taka, że tak naprawdę nigdy nie umrze. Tak jak wciąż żyje Roman Wilhelmi, tak jak ciągle jest z nami Mieczysław Voit, Irena Kwiatkowska i wielu innych. Dzięki temu, co zagrali dla kina i dla telewizji. Ale żeby Mikulski zrobił nam taki numer? Aż ciśnie się na myśl cytata z końca pierwszego odcinka jego najpopularniejszego serialu: „J-23 znowu nadaje”. No nie, jednak już nie nadaje. Wiem, że sprowadzanie dorobku i życia pana Stanisława do „Stawki większej niż życie” jest wielkim uproszczeniem, ale nie jest uproszczeniem bardzo go krzywdzącym. Jako jeden z nielicznych aktorów, chociaż czasami - a kto by nie miał? - miał dość ciągłego powtarzania zgranych żartów, kiedy zapraszano go do radia czy telewizji, chociaż czasami chciałby krzyknąć: „Ludzie, ja naprawdę zrobiłem w życiu jeszcze kilka innych rzeczy!!!”, to nie obrażał się na popularność tej jednej roli, i tego, że zaszufladkowała go na wieki wieków amen. A zaszufladkowała strasznie. Prócz tego, co zyskał na niej, czyli popularności jakiej po nim nie miał już chyba nikt w naszym kraju, stracił kilka poważnych zawodowych szans w filmie i teatrze. Po „Stawce...” zamknęło się przed nim sporo drzwi. Nie dlatego, że słabo grał, a dlatego, że tak wrył się w pamięć, że każde jego pojawienie się na scenie czy ekranie musiało budzić skojarzenia. Skojarzenia, które czasami można było sympatycznie wykorzystywać, jak w „Panu Samochodziku” na przykład. Rety, co to był za sukces. Nikt już takiego nie powtórzył. Mierzyć się z nim mogli tylko „Pancerni”, a potem może jeszcze „Isaura”, ale to już inne czasy. Warto przypomnieć, że wszystko zaczęło się od sceny Teatru Telewizji. Tak, pierwsze odcinki nadawane były właśnie jako Teatr, w dodatku w otoczeniu lekko chybotliwej scenografii, wśród której roiło się od pułapek dla aktorów i to na żywo. Dopiero potem, kiedy okazało się, że ulice pustoszały podczas tych spektakli, postanowiono zrobić serial. Wtedy zaczęło się już prawdziwe szaleństwo, którego ktoś, kto tego nie doświadczył, nie jest w stanie sobie wyobrazić. Chyba że włączy film „Jestem legendą” z Willem Smithem i zobaczy, jak wygląda puste, wymarłe miasto. Bo tak właśnie wyglądała cała Polska, kiedy na ekranie pojawiał się on - Stanisław Mikulski w roli Hansa Klossa. W domach toczyły się dyskusje, o tym, co było możliwe, co nie było i co będzie dalej. Uwielbienie dla niego było nieporównywalne z niczym. W dodatku on naprawdę był zabójczo przystojny. Pamiętam przecież westchnienia mojej mamy, kiedy pojawiał się na ekranie. I pamiętam rozczarowanie, kiedy w jednym z odcinków - tym rozgrywającym się w Turcji - przez cały czas paradował w garniturze. Bo przecież w ogólnonarodowej debacie przyjęte zostało stanowisko narodu, że „w mundurze mu lepiej”. Więc paradował w mundurze, gdzie tylko dało się go w mundurze obsadzić. Zresztą, zanim doszło do „Stawki” też lepiej wyglądał w mundurze. Zresztą ta mundurowa rola ukierunkowała w dużej mierze jego karierę. Był chyba najczęściej pojawiającym się w mundurze polskim aktorem. Poza tym oczywiście zapraszany był chętnie i często do prowadzenia festiwalu piosenki żołnierskiej w Kołobrzegu, a z racji niezwykłej popularności w ZSRR, również do prowadzenia Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze. I tak dalej. Uwielbiały go wszystkie „demoludy”, więc jeździł tam w każdej wolnej chwili. I zwłaszcza wtedy, gdy z racji politycznych wyborów jakich dokonał, sympatię miał - przynajmniej wśród tzw. elit, bo ogół narodu kochał go niezmiennie - mniejszą. A przecież zagrał jeszcze małe co nieco poza Klossem. Nie można zapomnieć o „Panu Samochodziku”, którego potem mimo prób nikt już nie zagrał tak dobrze. Kilka znakomitych - przynajmniej takich, które ja lubię - ról w kryminałach z lat 60. i 70. oraz serial „Dziewczyna i chłopak”, w którym był tatą tytułowych bliźniaków. No i oczywiście - motyla noga!, o mało bym zapomniał - wspaniały Wujek Dobra Rada. Wystąpił też m.in. w filmie „Kanał”, urokliwym „Ewa chce spać” i wielu innych. Teraz oczywiście wiele osób będzie wspominało, jakim znakomitym był aktorem, ale prawda jest taka, że nie dawano mu w wolnej Polsce wielu szans na pokazanie tego. Były to zwykle epizody, czasami z nawiązaniem do jego legendy, kilka seriali (w tym bardzo fajny, rozwinięty wątek w „Kryminalnych”) i prowadzenie przez jakiś czas „Koła fortuny”. Nawet kiedy życie go ciut przygarbiło, ciągle uśmiechem potrafił czarować Człowiekiem był niezwykle skromnym i nienarzucającym się ze sobą. Popularność go krępowała, chociaż nigdy nie ukrywał, że sprawiała mu też przyjemność. Największą sprawiały mu spotkania z ludźmi, którzy darzyli go sympatią. I zawsze się do nich uśmiechał, nawet jeśli z różnych powodów nie było mu do śmiechu. Chociaż były i gorsze momenty. Ale one były związane z jego politycznymi wyborami. Z tym jednak, że to raczej nie jest miejsce na ich roztrząsanie, tym zajmą się prawicowi specjaliści. Nas interesuje to, czym nas radował. I czemu nie zaszkodził nawet występ w koszmarnie złym filmie „Stawka większa niż śmierć” dobrego skądinąd reżysera Patryka Vegi. W takich chwilach może powinny przychodzić do głowy myśli smutne, o przemijaniu, o wątłej granicy między życiem i śmiercią, ale ja jakoś nie potrafię. Gdy pomyślę o panu Stanisławie, to po prostu buzia mi się śmieje. Bo spędziłem z nim kawał dobrego, zadowolonego z siebie dzieciństwa i młodości. Czasami z niego dworując, ale zawsze z sympatią. Bo lubiłem go prywatnie za jego spokój, jakim emanował i nieustająco ujmujący uśmiech. Nawet kiedy życie go ciut przygarbiło, ciągle tym uśmiechem potrafił czarować i kiedy widziałem w jaki sposób na ten uśmiech reagowały kobiety, zawsze mu zazdrościłem. Mam nadzieję, że zastygając w bezruchu, zatrzymał ten uśmiech. I tylko jedno mi nie daje spokojnie przyjąć jego odejście. To, że to kolejna z ikon mojej młodości, której już nie ma. Źródło: Gazeta.pl ------ „Piąstkę to ty masz nie najgorszą, Hans…” |
09-01-2015 09:25 |
|
manager
![]() |
Dwutygodnik „Tina” z 2 września 2015 roku o Stanisławie Mikulskim i zjawisku klossomanii:![]() ------ „Piąstkę to ty masz nie najgorszą, Hans…” |
09-09-2015 22:30 |
|
manager
![]() |
„Gazeta Wyborcza” z 31 października – 1 listopada 2015 roku, dodatek „Którzy odeszli”:![]() ------ „Piąstkę to ty masz nie najgorszą, Hans…” |
01-11-2015 17:15 |