Forum » Wokół serialu » „Zagrajcie to jeszcze raz”
Autor „Zagrajcie to jeszcze raz”
A79

W archiwum pułkownika Ringa, do którego zazwyczaj zaglądamy pod koniec roku, tym razem znalazł się program, który można podsumować „W telewizji pokazali”. I to pokazali raz i nigdy więcej. Milczy o tym programie kanoniczne dzieło „Serial wszech czasów”, autorstwa Bogdana, dotąd nikt nie wspomniał o nim na forum, nie znalazłem też o nim żadnej szerszej wzmianki w internecie. W imieniu pułkownika Ringa zapraszam więc do lektury.

Widowisko „Zagrajcie to jeszcze raz” z udziałem Stanisława Mikulskiego i Emila Karewicza wyemitowano w piątek 30 czerwca 1995 roku, o godz. 23.20 w programie pierwszym TVP. Aktorzy wzięli udział w kilku teleturniejowych konkurencjach, związanych tematycznie ze „Stawką większą niż życie”, prowadzonych przez Magdalenę Wołłejko i Piotra Polka, popularną aktorską parę tamtych lat.



Program rozpoczyna sonda uliczna, odpytywani przez prowadzących przechodnie próbują skojarzyć z małym ekranem charakterystyczne przedmioty – kartkę zapisaną szyfrem, czy tutkę z kasztanami (w ręku Magdaleny Wołłejko widać w pewnym momencie także opaskę ze swastyką, ale tego fragmentu oszczędzono widzom). Tytuł serialu odgaduje strażnik z Łazienek, który chwilę wcześniej próbował wyprosić ekipę telewizyjną z parku. Tu Piotr Polk rozpoczyna też serię lapsusów, podczas rozmowy ze strażnikiem łącząc serialowe hasła w zwrot „ciotka Zuzanna lubi je tylko jesienią”.


Po czołówce programu – zmontowanej z fragmentów serialu do muzyki Jerzego Matuszkiewicza, na wzór, ale bez polotu oryginału – akcja przenosi się do studia telewizyjnego. Magdalena Wołłejko i Piotr Polk, w kostiumach naśladujących modę lat 30 i 40, witają Emila Karewicza i Stanisława Mikulskiego. Aktorzy zasiadają w tzw. reżyserskich krzesełkach, a prowadzący w… motocyklu z koszem, o rejestracji rozpoczynającej się od złowrogich liter SS. W tle studia dostrzec można też swastykę, portrety Hitlera i Stalina – zestaw tematycznie jak najbardziej związany ze „Stawką”, ale jednak budzący pewną grozę. Dekoracjami są karykaturalne rysunki, np. szpiegowskich akcesoriów.


Wstępna rozmowa prowadzących z aktorami krąży wokół dyżurnych tematów, takich jak cienie popularności (natręci nie dający spokoju, zaszufladkowanie), słyszymy znane anegdoty np. o szampanie z sody oczyszczonej na planie „Edyty”. Chwała prowadzącym, że przypominają o teatralnym rodowodzie Klossa. Szkoda, że Piotr Polk próbuje błysnąć, obsadzając w anegdocie o górnikach, którzy domagali się od swojego posła, aby Kloss nie zginął w następnym spektaklu… Aleksandra Zawadzkiego. Mikulski i Karewicz, widać obdarzeni lepszą pamięcią niż ich młody kolega, kwitują te rewelacje uprzejmym milczeniem. Zawadzki, przewodniczący Rady Państwa, zmarł bowiem w sierpniu 1964 roku, czyli na ponad rok przed końcem pierwszej serii spektakli, kiedy to mieli protestować górnicy.


Pierwszym konkursowym segmentem programu jest teleturniej „Niewielka gra”. Stanisław Mikulski i Emil Karewicz odpowiadają na pytania o fabułę. Obaj wiedzą, że zwrot ze świnią to nie cytat z serialu, że narzeczoną Brunnera była Greta, Mikulski ma więcej szczęścia przy pytaniach o serialowych Wolfów i nazwiska kolegów z planu. We wcześniej nagranym materiale pytanie o cenę cygar zadaje reżyser Janusz Morgenstern. Podpowiada Piotr Polk w monidle.


Następnie aktorzy próbują sił w dubbingu a vista: muszą odtworzyć dialog swoich bohaterów z alkoholowej sceny w „Wielkiej wsypie”. Tu zwycięzcą jest Emil Karewicz, który bardzo udanie improwizuje wokół oryginalnych kwestii Brunnera. Kolejnym punktem zabawy jest spotkanie z „Zamaskowaną postacią”. Aktorzy muszą rozpoznać kolegę z planu, ukrytego pod wieloma warstwami garderoby. Przy wydatnej pomocy prowadzących i gestów tajemniczego gościa, Stanisław Mikulski w końcu trafnie odgaduje, że to ktoś, kto grał rikszarza. Jednak myli odcinki i nie pamięta Tadka z „Genialnego planu” (Piotr Polk zaś twierdzi, że ten rikszarz miał na imię Janek). Jan Englert ostatecznie próbuje zdekonspirować się, imitując dzięcioła jak jego bohater z filmu Jana Łomnickiego o stawkowym tytule „Wielka wsypa” (premiera w 1992 roku).


Przed ostatnią częścią programu, widzowie znów oglądają sondę uliczną. Przechodnie pytani są o ulubioną scenę ze „Stawki”. Jest z tym różnie, jeden młody człowiek przytomnie odpowiada, że on „z miłą chęcią obejrzałby cały serial” – trudno tu nie zadumać się refleksyjnie, że program pochodzi z 1995 roku, kiedy „Stawkę” powtórzono po raz pierwszy po 10 latach. W studio widzimy zmianę – prowadzącym towarzyszą nadal Stanisław Mikulski i Emil Karewicz, ale już przebrani w mundury, tak mocno kojarzone z ich serialowymi wcieleniami. Aby zadość stało się tytułowi programu – „Zagrajcie to jeszcze raz” – w finale aktorzy odgrywają w zaimprowizowanej scenografii telewizyjnego studia ostatnią scenę odcinka „Edyta”. Partneruje im Magdalena Wołłejko w roli Edyty Lausch.


I na tym w zasadzie można być skończyć opis tego programu, gdyby nie nasuwające się od razu pytanie „Dlaczego ciąg dalszy nie nastąpił?”. Wstęp Magdaleny Wołłejko i Piotra Polka do programu, poświęcony polskim serialom, oraz ich finałowe pożegnanie z widzami odwołujące się do nostalgii za innymi „niepowtarzalnymi i wspaniałymi bohaterami” wywołują wrażenie, że to początek całego cyklu.

Program miał potencjał samograja. Z łatwością wyobrazić sobie można inne filmowe pary i duety, które w „Zagrajcie to jeszcze raz” telewidzowie z przyjemnością zobaczyliby po latach (zwracam uwagę, że był to rok 1995 – wciąż przed eksplozją kolorowej prasy plotkarsko-wspomnieniowej, czy wielością kanałów telewizyjnych, zapewniających widzom dostęp do ludzi znanych i lubianych): Annę Seniuk i Andrzeja Kopiczyńskiego w odcinku o „Czterdziestolatku”, Kazimierza Kaczora i Annę Nehrebecką we wspomnieniu „Jana Serce”, czy choćby dowolnych aktorów z „Wojny domowej” po latach – Irenę Kwiatkowską, Krzysztofa Janczara, Alinę Janowską. Nadawany w latach w latach 2000–2004 cykl „Kochamy polskie seriale” w pełni zrealizował pomysł teleturniejowej zabawy w przypominanie fragmentów lubianych filmów, połączonej ze spotkaniem ze znanymi aktorami.

W rozszyfrowaniu zagadki pomaga wiedza, że to, co w czerwcu 1995 roku obejrzeli widzowie, nie jest dokładnie tym, co planowano zrealizować. Postaram się przedstawić swoją teorię, dlaczego nagranie „Zagrajcie to jeszcze raz” trafiło do archiwum pułkownika Ringa.

Otóż zgodnie z pomysłem twórców – scenarzysty Jacka Kondrackiego i reżysera Jana Kidawy-Błońskiego – program nie miał mieć formuły revivalu, wznowienia. Stanisław Mikulski i Emil Karewicz mieli być jurorami w aktorskim turnieju dla amatorów, arbitrami w scenicznych potyczkach naturszczyków ze „Stawką” i rolami ulubionych Klossa i Brunnera. „Pomysł jest bardzo prosty: chodzi o to, by zwykli ludzie zagrali role głównych bohaterów z najpopularniejszego polskiego serialu. Na luzie, z przymrużeniem oka” – tłumaczył Jacek Kondracki w 1995 roku, w tekście zamieszczonym przez tygodnik „Antena”.
– Takie sztuczki nie ze mną, Brunner.
Chwila ciszy
– Stop! Dziękuję paniom. Byłyście wspaniałe! – reżyser Jan Kidawa-Błoński zwraca się do dwóch kobiet. Starsza z nich grała rolę Brunnera. Młodsza – Klossa.
– przybliżała „Zagrajcie to jeszcze raz” czytelnikom „Antena”, pisząc o „kilkudziesięciu kandydatach na aktorów”, którzy zgłosili się na eliminacje – m.in. emerytce, studencie, czy dziennikarzu radiowym.


Dlaczego więc ostatecznie na ekranie nie oglądamy amatorów w wymarzonych rolach? Ich scenki filmowe na pewno powstały. Na zdjęciu towarzyszącym tekstowi w „Antenie” widzimy Piotra Polka i mężczyznę w mundurze Wehrmachtu, którym grozi pistoletem kobieta w czarnym mundurze SS. Ślady oryginalnego pomysłu łatwiej też dostrzec w wyemitowanym programie, jeśli zna się tekst „Anteny”. W finale, gdy para prowadzących żegna się z widzami, w tle widać Stanisława Mikulskiego rozdającego autografy ludziom w wojskowych kostiumach. Jako pierwsza podpis odbiera kobieta w czarnym mundurze SS – czyżby to pani opisana i pokazana na zdjęciu w „Antenie”?


Przypuszczam, że program zawiódł w swojej istocie – amatorzy okazali się nieciekawi, zestawienie z oryginalnymi aktorami zamiast ich nobilitować, obnażyło tylko ich braki. Nie zadziałały luz, przymrużenie oka, profesjonalna garderoba, scenografia i wyrozumiały reżyser. Sądzę, że usunięcie segmentu ze scenkami amatorów to decyzja zamawiającego Programu 1 TVP. Najprawdopodobniej niezgoda na to pchnęła reżysera i scenarzystę do wycofania nazwisk z napisów końcowych „Zagrajcie”. Ich brak jest wyraźny, niezgodny z pewnym ogólnie przyjętym kanonem, i to znamienny gest.

Nie da się też ukryć – powiedzmy to wprost – że mocno rozczarowuje „Edyta” po trzydziestu latach grana przez Stanisława Mikulskiego i Emila Karewicza. Aktorzy są bez formy, nie pomagają im sfatygowane kostiumy i krzykliwie kolorowa scenografia o satyrycznym charakterze. Na tym tle tym bardziej błyszczy ich wspólny występ w „Banku nie z tej ziemi” (emisja w 1994 roku), gdzie jako Kloc i Brunet, czyli Kloss i Brunner w tonacji buffo, dowiedli swojego aktorskiego kunsztu.


Sądzę, że te nieporozumienia co do kształtu programu i nietrafione, albo źle wyegzekwowane pomysły, spowodowały, że cykl nie tylko nie był kontynuowany, ale telewizja nadała jedyny odcinek jakby wstydliwie, późną nocą, w sezonie wakacyjnym, kiedy raczej nie prezentuje się programów nowych.

Mimo wszystko, „Zagrajcie to jeszcze raz” ma pewne zalety:
– bo wyczuwalna nawet przez ekran telewizora chemia między Mikulskim a Karewiczem, to piękny przykład życzliwości, wzajemnej sympatii i szacunku;
– bo rzuca światło na białe plamy stawkologii. Często spotykane zdjęcie starszych Klossa i Brunnera na czerwonym tle – m.in. wykorzystane na okładce tygodnika „Przegląd” w 2001 roku (rzadka sztuka – wszystkie zdjęcia na tej okładce to lustrzane odbicia!), czy w galerii in memoriam na stronie internetowej TVP – to materiał z planu tego programu (na marginesie, autorem zdjęcia jest Ireneusz Sobieszczuk);


– bo tych kilka zdań o pracy na planie „Stawki”, rzuconych mimochodem przez Jana Englerta, jest dla nas jakby zwiastunem wciąż odkładanego przez pana dyrektora spotkania klubowego;
– bo warte każdych pieniędzy są mistrzowskie riposty Emila Karewicza, które pokrywają mielizny dramaturgii programu. Dwa przykłady:
W segmencie „Niewielka gra” okazuje się, że Brunner palił cygara w różnych cenach, zależnie od tego, kto kręcił dany odcinek.
– Andrzej Konic więcej pieniędzy na pana wydawał! – mówi Piotr Polk.
– Warto było – bez wahania odpowiada Karewicz.
W segmencie „Dubbing”, dla utrudnienia zadania aktorom fragment „Wielkiej wsypy” wyemitowano wspak, komicznie ruszające się postaci wydawały niezrozumiałe dźwięki.
– Nie wiedziałem, że my to nagraliśmy po japońsku – mówi Karewicz półgębkiem do Mikulskiego.

Na koniec – apelujemy do osób, które brały udział w nagraniu tego odcinka (ew. znają kogoś kto w nim wystąpił), albo pracowały przy nim i zechciałyby się podzielić wspomnieniami → stawkologia@gmail.com.

Tymczasem życzę wszystkim stawkowego 2020 roku!

------

Ba! Gdybym ja był niedyskretny…

31-12-2019 15:30

szurens

Ale to było dobre,aż mi wstyd że tak długo tu nie zaglądałem. Dziękuję i życzę realizacji stawkowych planów oraz nowych odkryć. tęsknię...

------

SZURENS@GMAIL.COM

31-12-2019 18:16

Pedro Gomez
O dziwo, pamiętam ten program! Szczególnie utkwił mi w pamięci moment rozczarowania Englerta, gdy nie został rozpoznany i uprzejme tłumaczenia Stanisława Mikulskiego, że minęło przecież tyle lat. Englert chyba nawet wspomniał, że zagrał w jednym z odcinków teatralnej "Stawki..."

A kto z Was pamięta jak Kloss z Brunnerem objaśniali Polakom zawiłości denominacji?

Szczęśliwego Nowego Roku!

------

Chodzi o sprawę

31-12-2019 23:01

BoBer

A79, gratuluję świetniej pracy badawczej!

Pedro Gomezie, a co zapamiętałeś z tego programu o denominacji z Klossem i Brunnerem? Umknął mojej uwadze. Doskonale natomiast pamiętam Kwintę i Duńczyka, czyli Jana Machulskiego i Witolda Pyrkosza, w analogicznym programie.

Pomyślności w 2020 roku!

------

— Kto panu to mówił? — Mój przyjaciel Teodor. — Pański przyjaciel ma dobre informacje.

01-01-2020 11:00

Modrzew

Ciekawe zjawisko, ja też najbardziej zapamiętałem wystające spod przykrycia nogi wykonujące ruch pedałującego człowieka. Byłem bardzo zdziwiony, że zaproszeni goście, czy też bohaterowie programu, nie potrafili rozpoznać postaci. Wówczas i ja nie pamiętałem imienia bohatera granego przez Jana Englerta, ale doskonale pamiętam, że to był ten aktor i na czym jeździł w serialu. Drugim fragmentem, który pamiętam do dzisiaj to... scenka z Edytą, którą to scenką byłem rozczarowany.
A79 swym artykułem przypomniał mi, że Panowie Mikulski i Karewicz tłumaczyli Polakom co to jest denominacja i z czym to się je, ale żadnych szczegółów nie pamiętam. Za to, tak jak Bober, pamiętam wypowiedzi filmowych Kwinty i Duńczyka na temat zabezpieczeń nowych banknotów. Może dlatego, że ta, swego rodzaju reklama, zapowiadana była jako "Vabank III".
Dziękuję A79 za, podążając za modą językową, "przeciekawy" :) materiał.
Wszystkiego najlepszego na Nowy Rok!

------

Nejlepší kaštany jsou na náměstí Pigalle. Zuzana je ráda jen na podzim.
No Hans, nie rozśmieszaj mnie!

01-01-2020 11:24

jhbsk

A ja nie znałam tego programu, więc dla mnie to jest odkrycie.
Tłumaczenia denominacji też nie pamiętam.

------

– W Paryżu nojlepsze kasztōny sōm na placu Pigalle.
– Zuzanna mŏ je rada ino na jesiyń.
– Posyło ci świyżo zorta.

02-01-2020 08:49

grandson

Ale to była dla mnie gratka! Nie pamiętam tego programu z telewizji na pewno nie widziałem go wcześniej. Ten program ma fajny klimat lat 90 tych (nieco trąci myszką). I ta wpadka z Englertem - doskonała. Może się zemną zgodzicie: Studio w którym nagrywano materiał, przypomina nieco Muzeum Hansa Klossa - prawda?
Bardzo dziękuję za udostępnienie materiałów prasowych i zdjęciowych. To super niespodzianka i zapowiedź wspaniałego "Stawkowego" nowego roku 2020. Tego wszystkim życzę!!!

------

02-01-2020 10:18

Pedro Gomez

"BoBer" napisał:

A79, gratuluję świetniej pracy badawczej!

Pedro Gomezie, a co zapamiętałeś z tego programu o denominacji z Klossem i Brunnerem? Umknął mojej uwadze. Doskonale natomiast pamiętam Kwintę i Duńczyka, czyli Jana Machulskiego i Witolda Pyrkosza, w analogicznym programie.

Pomyślności w 2020 roku!


Faktycznie. To był "Vabank III". Coś mi się musiało "nałożyć". Też to widziałem. Pamiętam, że program emitowany był jakoś późno wieczorem, a Duńczyk i Kwinto chodzili po mennicy :D

------

Chodzi o sprawę

29-01-2020 09:45

© 2024 Shen-Kun - Baca - BoBer. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Realizacja strony: strony.gliwice.pl.