Forum » O serialu » Znalezione w necie
224 postów   16 17 18 19 20 21 22 23
Autor Znalezione w necie
jhbsk

Kultowe polskie seriale. Krzysztof Varga Newsweek

Kultowe polskie seriale [PIĘĆ NAJCIEKAWSZYCH PRODUKCJI]
Data publikacji: 07.02.2018,
KRZYSZTOF VARGA
Ciekawe historie, trzymająca w napięciu akcja, świetne kreacje – oto pięć rewelacyjnych polskich seriali wybranych przez Krzysztofa Vargę.

1. „Pitbull” – to może być zaskoczenie, ale to naprawdę rewelacyjny polski serial, jedyna ważka artystycznie rzecz, jaka wyszła spod ręki Patryka Vegi. Surowa, brutalna i wulgarna, ale przekonująca opowieść o życiu polskich gliniarzy, dalekim od lukrowanych kryminalnych historii. Jaki kraj – takie zbrodnie, chciałoby się powiedzieć.


2. „Pakt” – najlepszy polski serial polityczny, czy też opowiadający o przenikaniu się świata polityki, biznesu i przestępczości. Pierwszy sezon był norweskim formatem, drugi już czysto polską produkcją, szkoda byłoby gdyby taki potencjał został zmarnowany i opowieść skończyła się na dwóch sezonach. Znakomite role Marcina Dorocińskiego czy niezawodnej jak zawsze Magdaleny Popławskiej.

3. „Artyści” – serial autorstwa teatralnego duetu Strzępka-Demirski i zarazem opowieść o polskim teatrze, a zatem o dzisiejszej Polsce w ogóle. Rzecz kameralna, a zarazem trzymająca w napięciu bardziej niż bodaj wszystkie polskie seriale kryminalne. Okazało się, że serial zrobiony dla TVP może być artystycznie wart uwagi, no, ale to już przeszłość, telewizja zrozumiała, że Polacy wolą telenowele, nawet historyczne, niż dobre współczesne historie.

4. „Belfer” – mimo wielu niedoskonałości, to naprawdę ciekawa produkcja, znak, że da się zrobić coś, co wyrasta ponad wszystkie te pokrętne i zupełnie niewciągające produkcje w rodzaju „Precedens”, „Prokurator” itd.

5. „Stawka większa niż życie” – klasyk nad klasykami. Pomijając nostalgię, jaka nam towarzyszy przy oglądaniu kapitana Klossa musimy przyznać, że to świetny serial (szczególnie jak na tamte czasy) szpiegowski. To, że znamy go na pamięć, że przerzucamy się cytatami z niego, zupełnie nie przeszkadza w setnym jego oglądaniu.

„Wchodzą do twojego życia, związujesz się z nimi. I może być ci przykro, gdy się okazuje, że twoja przyjaciółka cię rozczaruje, nawet jak jest morderczynią” – w najnowszym „Newsweeku” Krzysztof Varga i Bartosz Węglarczyk rozmawiają o swoich ulubionych serialach.

------

– W Paryżu nojlepsze kasztōny sōm na placu Pigalle.
– Zuzanna mŏ je rada ino na jesiyń.
– Posyło ci świyżo zorta.

07-02-2018 17:41

jhbsk

Hans Cloos I Muzyka Ziemi http://rocksi.pl/hans-cloos-muzyka-ziemi/



Choć Hans Cloos kojarzy się raczej z nazwiskiem pewnego fikcyjnego filmowego agenta, to w Karkonoszach powinniśmy bardziej pamiętać o ogromnych zasługach pewnego profesora geologii, który właśnie tak się nazywał.

Hans Cloos urodził się w 1885 roku Magdeburgu, zaś zmarł w 1951 w Bonn. Był geologiem, badaczem różnych obszarów świata, w tym zwłaszcza niemieckich kolonii w Afryce. Pracował również w Karkonoszach, a w latach 1919-1926 był profesorem geologii na Uniwersytecie Wrocławskim i szefował Instytutowi Geologii i Paleontologii. Po 1926 roku wyjechał na uniwersytet w Bonn. Hans Cloos zajmował się budową wielkich granitowych ciał (plutonów), aby zrozumieć mechanizmy intruzji magmowych. Na podstawie wielu badań z całego świata stworzył model „Granittektonik”, który wyjaśnia szereg cech budowy wielkich ciał magmowych. Przykładem, który często przewija się w jego dziełach, jest granit karkonoski, w którym opisał m.in. trzy prostopadłe do siebie systemy spękań skalnych (pionowe nazwane Q i S, oraz połogie L). Koncepcja „tektoniki granitu” szybko się rozpowszechniła w zachodnim świecie naukowym i jest znana oraz stosowana w podręcznikach do geologii strukturalnej do dziś. Analizując spękania oraz struktury fluidalne w karkonoskim granicie Hans Cloos podjął także próbę określenia kierunków płynięcia magmy. W swoich publikacjach poświęcił również trochę uwagi skałom wschodniej osłony granitu Karkonoszy oraz interpretacji genezy rzeźby Karkonoszy oraz Kotliny Jeleniogórskiej. Opisał również w bardzo wyczerpujący sposób odsłonięcie bazaltoidów w Małym Śnieżnym Kotle, jednak w przyszłości to publikacja innego geologa Georga Berga była w tym temacie cytowana. Szkoda, bo zawierała błędy, które m.in. określiły wystąpienie tej skały jako dwie żyły o metrowej grubości.

Zasługi Hansa Cloosa dla geologii są szeroko doceniane. Międzynarodowa Asocjacja Geologii Inżynierskiej Środowiska wręcza nagrodę jego imienia. Również jeden z grzbietów na Księżycu (Dorsum Cloos) został nazwany jego nazwiskiem.

Warto pamiętać, że to Hans Cloos powiedział piękne zdanie, że geologia jest muzyką Ziemi.

------

– W Paryżu nojlepsze kasztōny sōm na placu Pigalle.
– Zuzanna mŏ je rada ino na jesiyń.
– Posyło ci świyżo zorta.

16-03-2018 09:18

A79

"PAP Arch Foto" napisał:

Pracownia wikliniarska Koszalińskiego Przedsiębiorstwa Produkcji Leśnej Las. Białogard, listopad 1969 r.
fot. PAP / Stefan Kraszewski

źródło



Zdjęcie trochę z klimatem „Takim pokochały go miliony Polek”…

------

Ba! Gdybym ja był niedyskretny…

19-03-2018 01:24

jhbsk

Skoki Narciarskie - Stawka większa niż życie :-)

------

– W Paryżu nojlepsze kasztōny sōm na placu Pigalle.
– Zuzanna mŏ je rada ino na jesiyń.
– Posyło ci świyżo zorta.

10-04-2018 21:43

jhbsk

Polskie seriale w pamięci Portugalczyków

http://dzieje.pl/artykuly-historyczne/polskie-seriale-w-pamieci-portugalczykow


Polskie kino jest wbrew pozorom popularne w odległej Portugalii, gdzie przez lata seriale "made in Poland" ukształtowały wizerunek “kraju o wojennej historii”, którego mieszkańcy “dążą do wolności”. Emerytowany nauczyciel z Lizbony Antonio Silva przyznaje, że co najmniej dwa pokolenia Portugalczyków dorastały na polskich serialach, które po bezkrwawej rewolucji goździków z 1974 r. na dobre zagościły w miejscowej telewizji publicznej.
“Wbrew pozorom Portugalczycy mieli okazję śledzić polskie filmy, także polskie seriale. Zazwyczaj dotyczyły one wojny, bądź przedstawiały życie polskich żołnierzy. W jakiś sposób współgrały one z informacjami z Polski Ludowej, rządzonej wówczas przez generała Wojciecha Jaruzelskiego” - powiedział PAP lizboński pasjonat kina.
Spośród polskich seriali emitowanych w portugalskiej telewizji Silva najbardziej pamięta “Czterech pancernych i psa” w reżyserii Konrada Nałęckiego.
Inny mieszkaniec Lizbony, ponad 40-letni Manuel, do dziś pasjonuje się historią Janka, Gustlika i czołgu Rudy. Przyznaje, że często powraca do ulubionego srialu z dzieciństwa oglądając dostępne w internecie odcinki.
“Piosenkę, którą rozpoczynał się ten film mam nagraną na swoim telefonie komórkowym. Jest dla mnie ona częścią dzieciństwa. Pamiętam, że kiedy po latach udało mi się odnaleźć ten serial w internecie bardzo się wzruszyłem. Wróciły wspomnienia z odległej przeszłości” - dodał Manuel, który z polskiego serialu najbardziej zapamiętał psa Szarika.
W opinii ponad 50-letniej Fernandy Gordo, wielu Portugalczykom przypadł do gustu “Janosik”. Przypomina ona, że historia rozbójnika, który okradał bogatych, a zrabowane dobra oddawał ubogim doskonale pasowała do ówczesnych portugalskich realiów.
“Polskie seriale pojawiły się w portugalskiej telewizji na fali rewolucji goździków. Lewicowa, a zarazem bezkrwawa rewolucja, wprowadziła nowych ludzi do świata polityki i kultury, którzy przychylniej patrzyli w kierunku państw Bloku Wschodniego, takich jak Polska. Wśród nich wielu było komunistów” - powiedziała PAP Gordo.
Mieszkanka stołecznej aglomeracji wskazała, że “ludzie o poglądach komunistycznych promowali bohaterów takich, jak Janosik”. Serial w reżyserii Jerzego Passendorfera jest niemal rówieśnikiem rewolucji goździków, która obaliła rządzący od ponad 40 lat reżim konserwatywnych salazarystów.
“Hasła nacjonalizacji powszechne w Portugalii w połowie dekady lat 70. dobrze korespondowały z niektórymi polskimi serialami. Te z kolei oddziaływały na portugalskich widzów. W przypadku “Janosika” widoczna była moda na długie włosy u chłopców. "Pamiętam, że w czasie kiedy emitowany był w portugalskiej telewizji polski serial wielu moich kolegów zapuszczało je, aby upodobnić się do głównego bohatera" – wspomina Gordo.
W Portugalii swoje “pięć minut” mieli nie tylko Janusz Gajos, Franciszek Pieczka, czy Marek Perepeczko, ale również Stanisław Mikulski. Już w dekadzie lat 70. na ekranach telewizorów wyświetlany był 18-odcinkowy serial “Stawka większa niż życie”, nakręcony w latach 1967-1968.
Portugalscy kinomani uważają, że “Stawka większa niż życie”, w reżyserii Andrzeja Konica i Janusza Morgensterna, była jednym z seriali ukazujących trudne polsko-niemieckie relacje, a przede wszystkim brutalną rzeczywistość okupowanej w czasie II wojny światowej Polski.
W ocenie Jorge'a Silvy, działacza sportowego ze środkowej Portugalii, polskie seriale i filmy przez lata utrwalały w tym iberyjskim kraju stereotyp “umęczonego przez Niemców kraju z Europy Wschodniej”. Przyznaje on, że dopiero po latach portugalscy widzowie mogli poznać całość historii wojennej Polaków.
“Wychowywaliśmy się na serialach, w których wojennymi prześladowcami Polaków byli Niemcy. Tymczasem dopiero w 2010 r., krótko po katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku, telewizja publiczna RTP wyświetliła film Andrzeja Wajdy +Katyń+, pokazujący pełną prawdę o zatajanych latami zbrodniach ZSRR wobec Polaków. Wiele osób nie znało historii mordu katyńskiego” - powiedział PAP Jorge Silva.
Portugalczyk przyznał, że zarówno seriale, jak i poszczególne polskie firmy wyświetlane w Portugalii wciąż “ukazują polską martylologię” wojenną, dowodząc “trudnego położenia geopolitycznego Polaków”.
Portugalczyk przypomniał, że już dla widzów oglądających “Czterech pancernych i psa” zagadkowym wydawał się pierwszy odcinek, w którym Janek Kos “polował w pierwszych miesiącach wojny na tygrysa na odległej Syberii”.
“Najbardziej wytłumaczalną wersją tej dziwnej lokalizacji polskiego patrioty były zarządzone przez Józefa Stalina deportacje Polaków w głąb ZSRR” - dodał.
Portugalscy krytycy filmowi przyznają, że zarówno seriale telewizyjne, jak i pokazywane w kinach lub na festiwalach filmowych dzieła polskich reżyserów wciąż odwołują się do przeszłości wojennej, bądź do okresu panującej w PRL dyktatury komunistycznej.
“Każdy ze znanych w Portugalii, i właściwie na całym świecie, twórców takich jak Andrzej Wajda, Roman Polański, czy Krzysztof Kieślowski, odwoływał się w swojej twórczości do bolesnych wydarzeń Polaków z okresu II wojny światowej oraz okresu komunizmu i walki o wolność. Właśnie ta walka o wolność wydaje się być bardzo widoczna w filmach i serialach, które wyświetlane były w naszym kraju” - powiedział Joaquim Diabinho, krytyk filmowy z Lizbony.
Portugalski ekspert przyznał, że przeciętny widz w jego kraju uważa polskie kino za interesujące, a zarazem ambitne. Dodał, że dobrze przyjmowane nad Tagiem i Douro były również w przeszłości filmy animowane made in Poland, takie jak “Bolek i Lolek”.
Z kolei krytyk filmowy i scenograf Luis Santos wskazuje na niesłabnącą popularność w Portugalii twórczości Krzysztofa Kieślowskiego. Przypomniał, że w połowie dekady lad 90. portugalska telewizja publiczna wyświetlała m.in. “Dekalog”.
“Dla mnie Kieślowski stał się twórcą bardzo bliskim, który niejako naznaczył moją karierę zawodową. Moja praca magisterska poświęcona była właśnie dziełom polskiego reżysera. Dziś często wracam do jego dorobku” - powiedział PAP Luis Santos.
O popularności twórczości Krzysztofa Kieślowskiego w Portugalii świadczy emitowanie przez stacje telewizyjne jego filmów, a także częste wznowienia jego utworów na płytach DVD.

Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)

------

– W Paryżu nojlepsze kasztōny sōm na placu Pigalle.
– Zuzanna mŏ je rada ino na jesiyń.
– Posyło ci świyżo zorta.

30-04-2018 06:59

jhbsk

Takie nawiązanie do krakowskiego spotkania i naszego gościa.
Pamiętacie Krzysztofa Jarzynę ze Szczecina, szefa wszystkich szefów? Chcą mu postawić pomnik
To nie jest żart. Instalacja artystyczna upamiętniająca postać Krzysztofa Jarzyny ze Szczecina to jeden z pomysłów zgłoszonych do Szczecińskiego Budżetu Obywatelskiego 2019. Dla pewności wyjaśnijmy. Krzysztof Jarzyna ze Szczecina, szef wszystkich szefów, to postać fikcyjna. Została zaszczepiona w popkulturze dzięki polskiej komedii z 2001 r. „Poranek kojota” Olafa Lubaszenki. Zagrał go Edward Linde-Lubaszenko. Szef wszystkich szefów nie jest głównym bohaterem. Właściwie niewiele mówił. Jednak gagi wykorzystane w obrazie sprawiły, że postać pozostała w pamięci wielu Polaków. Świadczyć może o tym chociażby wypowiedź byłej premier Ewy Kopacz z 2015 r. Podczas rozmowy z Piotrem Kraśką o ewentualnej debacie z politykami Prawa i Sprawiedliwości, na pytanie z kim ta debata mogłaby się odbyć, czy z Jarosławem Kaczyńskim, czy z Beatą Szydło, odpowiedziała:
„Wszystko się jeszcze może wydarzyć. Może w takim PiS-ie pokazać się szef wszystkich szefów, jak Krzysztof Jarzyna ze Szczecina, i to będzie ten, z którym każą mi debatować". Pomnik Krzysztofa Jarzyny ze Szczecina to pomysł blogera Pawła Krzycha. Projekt został zgłoszony w kategorii projekty dzielnicowe małe – Śródmieście i zatwierdzony jako poprawny formalnie.
Według autora projektu, pomnik miałby stanąć na placu w sąsiedztwie Nabrzeża Starówka. W uzasadnieniu projektu czytamy m.in.: „Wskazane miejsce jest uczęszczane przez mieszkańców i turystów, znajduje się na terenie objętym monitoringiem, więc nawet jeśli ktoś wpadłby na szalony pomysł, by narazić się Szefowi Wszystkich Szefów, taki czyn będzie mocno utrudniony”.


Źródło: http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,34939,23525132,nad-odra-powstanie-pomnik-szefa-wszystkich-szefow-o-tym-zdecyduja.html#Z_BoxLokSznImg#Z_Prze

------

– W Paryżu nojlepsze kasztōny sōm na placu Pigalle.
– Zuzanna mŏ je rada ino na jesiyń.
– Posyło ci świyżo zorta.

12-06-2018 09:06

jhbsk

To już 50 lat z Hansem Klossem. Pierwszy odcinek serialu wyemitowany został 10 października 1968 roku

Tekst ze strony internetowej Dziennika Zachodniego autorstwa Dariusza Rekosza

„Towarzyszu pułkowniku, pozwólcie zameldować: J-23 znowu nadaje!” - widzowie, którzy chociaż raz słyszeli to zdanie, bez trudu skojarzą je z jednym z najlepszych, a na pewno najbardziej rozpoznawalnym serialem telewizyjnym: „Stawką większą niż życie”. 10 października 1968 roku w telewizji wyemitowano pierwszy odcinek serialu.
Przedstawiono w nim fikcyjne przygody zakamuflowanego szpiega w mundurze niemieckiego oficera z czasów II wojny światowej. Szpiegiem tym był niejaki Hans Kloss, w którego postać wcielił się fenomenalny Stanisław Mikulski. Z czym dziś - po 50 latach od premiery pierwszego odcinka serialu - kojarzy się nam Kloss i „Stawka...”? Odpowiedź z pewnością nadawałaby się na niejeden doktorat.
Początki na scenie
Gdy posłużycie się jakąkolwiek internetową wyszukiwarką i zapytacie o datę „10 października 1968”, to założę się o każdą ilość „kasztanów z placu Pigalle”, że pierwszych dziesięć odpowiedzi prawdopodobnie dotyczyło będzie kultowego serialu. Jednak tylko nieliczni wiedzą, że Kloss swoją premierę odnotował niemal cztery lata wcześniej. Dokładnie 21 stycznia 1965 r. telewizja wyemitowała (na żywo!) pierwszy odcinek spektaklu teatralnego, którego podtytuł brzmiał „Wróg jest wszędzie”. W „Trybunie Robotniczej” można było przeczytać, że o godz. 20.15 rozpocznie się „widowisko sensacyjno-szpiegowskie Andrzeja Zbycha”. Do grudnia 1965 (mniej więcej co miesiąc, z przerwą na wakacje) nadano jeszcze osiem odcinków teatralnej „Stawki”. Gdy ówczesny prezes Radiokomitetu przyjechał na Śląsk, na wiec przedwyborczy, i oznajmił, że Kloss ma zginąć, górnicy zapowiedzieli, że nie będą na niego głosowali i w ten sposób pojawiły się pieniądze na cały serial, którego drugą część (pięć kolejnych spektakli) emitowano od 20.10.1966 do 23.02.1967. A była to dopiero przygrywka przed znakomitym ciągiem dalszym.

Ojca brak. Dzieci są!
Opracowaniem scenariusza filmowej „Stawki...” zajął się Andrzej Zbych. Gdybyście jednak próbowali odnaleźć jakiekolwiek informacje na jego temat, to okaże się, że... osoba taka nigdy nie istniała. Bo Andrzej Zbych to w rzeczywistości pseudonim dwóch znakomitych literatów - Andrzeja Szypulskiego i Zbigniewa Safjana. Obaj „ojcowie” powierzyli doglądanie swojego „dziecka” nie mniej utalentowanym reżyserom - Andrzejowi Konicowi i Januszowi Morgensternowi (realizowali oni naprzemiennie kolejne odcinki przygód Klossa). Nakręcono i wyemitowano w sumie 18 filmów. Każdy z nich można traktować jako zamkniętą całość. Każdy z nich trwa około 60 minut. I w każdym z nich delektować się możemy śmietanką polskiego aktorstwa. Oprócz Stanisława Mikulskiego - porucznika, a później kapitana Abwehry - zobaczymy tu także m.in.: Emila Karewicza, Krzysztofa Chamca, Witolda Pyrkosza, Leonarda Pietraszaka, Edwarda Linde-Lubaszenkę, Leona Niemczyka, Mariana Opanię, Lecha Ordona, Edmunda Fettinga, Alinę Janowską, Bronisława Pawlika, Ewę Wiśniewską, Igę Cembrzyńską, Władysława Hańczę, Gustawa Lutkiewicza, Janusza Kłosińskiego, Jana Englerta, Jerzego Trelę, Lidię Korsakównę, Leszka Herdegena, Beatę Tyszkiewicz, Annę Seniuk, Kazimierza Kaczora, Mariana Dziędziela, Barbarę Brylską, Zygmunta Kęstowicza, Ryszarda Pietru-skiego czy Zbigniewa Zapasie-wicza. Gdyby chcieć wymienić wszystkich odtwórców i przytoczyć ich wkład w „Stawkę...”, objętość tego tekstu zamieniłaby się w pokaźnych rozmiarów książkę. Warto podkreślić, że każda i każdy z nich znakomicie zaakcentował swoją postać, stwarzając klimat sensacji, dla której pustoszały polskie ulice.

O co chodzi w tym filmie?
„Stawka większa niż życie” już od premiery stała się najbardziej ukochanym przez jednych, a znienawidzonym przez drugich serialem wszech czasów. Tych pierwszych było i jest znacznie więcej, dzięki czemu emisję wszystkich osiemnastu odcinków mogliśmy oglądać na ekranach telewizorów wielokrotnie. Z jakiej potrzeby powstała „Stawka...”? Udowodniono niejednokrotnie, że po epoce filmów martyrologicznych, opowiadających o niepowodzeniach polskiego żołnierza w czasie II wojny światowej, nastąpiło niesamowite „ssanie” na historię pozytywną, z bohaterem, któremu w końcu coś się udaje i którego przygody zawsze kończą się happy endem. Kapitalnie wykorzystano motyw podwójnego szpiega i tym samym zapoczątkowano potyczkę „Polska - Niemcy”, z wynikiem 18:0 dla naszych. Filmy nakręcono z gatunkową starannością, po części siląc się na zgodność z niektórymi realiami prawdy historycznej. Hans Kloss i jego zagorzały adwersarz - Hermann Brunner - pracują w konkurujących ze sobą służbach wywiadowczych i kontrwywiadowczych III Rzeszy - Abwehrze i Gestapo. Hans w rzeczywistości działa pod przykrywką - faktycznie jest polsko-radzieckim szpiegiem (Stanisławem Kolickim), o pseudonimie J-23, łudząco podobnym do prawdziwego Klossa i podstawionym w jego miejsce. Nie ma więc interesu, aby działać na chwałę Adolfa Hitlera, lecz z powodzeniem wodzi za nos swoich niemieckich towarzyszy. Czy mu się to udaje? A jakże! Za każdym razem.
Fenomen popkultury
Hans Kloss i „Stawka większa niż życie” na trwałe zagościły w świadomości polskiego widza. Znakomite scenariusze, świetni aktorzy, charakterystyczna muzyka (Jerzy Matuszkiewicz), czarno-biały obraz wypełniony niemieckimi mundurami oraz niezapomniane dialogi, których lwią część znamy na pamięć - to tylko niewielki procent tego, za co kochamy „Stawkę...”. Niemal wszyscy wiemy przecież, że „w Paryżu najlepsze kasztany są na placu Pigalle”, a „w zeszłym roku o tej porze padał deszcz - deszcz ze śniegiem”. Zdarza się, że Kloss w jakiejś części przyrównywany jest do Jamesa Bonda. Jednak z całą stanowczością należy stwierdzić, że porównanie takie nie ma sensu. Zwłaszcza że kobiety, do których „zbliżył” się agent J-23, miały w sobie więcej intymności, a sceny z ich udziałem nakręcono z odpowiednim smakiem.
W serialu fenomenalnie zarysowano postacie drugoplanowe. Przełożeni i współpracownicy Klossa, żołnierze polskiego podziemia, agenci innych wywiadów - wszyscy są na swoim miejscu i pojawiają się w odpowiednim czasie. Z postaci tych na czoło wysuwa się oczywiście Hermann Brunner. Co ciekawe, wydaje się, jakoby Emil Karewicz zagrał w niemal wszystkich odcinkach „Stawki...”. Jednak jeśli dobrze policzycie, to okaże się, że zagościł na ekranie tylko w pięciu filmach tej serii. Idę również o zakład, że większość z Was dałaby sobie głowę uciąć, iż teksty: „Nie ze mną te numery, Brunner!” oraz „Brunner, ty świnio!” pochodzą na pewno ze „Stawki...”. Nie chciałbym Was martwić, ale dialogi takie w serialu nigdy nie zostały wypowiedziane. I jeszcze jedna rzecz. Czy pamiętacie czołówkę filmu? Mamy tam zlepek kilkunastu scen, wybranych z serialu, zmiksowanych z przewodnim motywem muzycznym. Jak sądzicie, ile fragmentów wykorzystano, aby stworzyć tę czołówkę? Około ośmiu, może dziesięciu? Okazuje się jednak, że było ich 22. Poza tym Kloss to swojski facet. Nie stroni od używek, papierosów, alkoholu i kobiet. Czasami nawet pali cygara, nie jest więc typowym bohaterem komiksowym, chociaż jego obrazkowymi przygodami mogliśmy się zaczytywać po raz pierwszy w latach 1971-73, później były kilka razy wznawiane.
Serial to nie wszystko
Stanisław Mikulski narzekał, że rola agenta J-23 zaszufladkowała go i przez wiele lat nie mógł się wyzbyć „munduru Abwehry”. Był znakomitym aktorem teatralnym i filmowym. Zagrał w wielu polskich i zagranicznych produkcjach, ale widzowie pokochali go właśnie za Klossa. I to nie tylko w naszym kraju. Uwielbiali go Węgrzy, kilimki z jego podobizną tkali Mongołowie. Wyświetlany był m.in. w Czechosłowacji, NRD, ZSRR, Jugosławii, Albanii, Grecji, na Dalekim Wschodzie i w wielu krajach Ameryki Południowej. Według Janusza Morgensterna: „Stawkę mogło obejrzeć w sumie ponad miliard ludzi”. Ale na serialu, komiksach i książkach się nie skończyło. Kloss doczekał się swojego muzeum, które w roku 2009 otwarto w Katowicach. Niestety, instytucja ta przetrwała tylko 10 miesięcy, ale jej pokłosiem jest wydana dwukrotnie książka mojego autorstwa „Zamach na Muzeum Hansa Klossa”. W gali premierowej tej pozycji, jesienią 2011 w Centrum Sztuki Filmowej w Katowicach, uczestniczył odtwórca głównej roli. Stanisław Mikulski wystąpił też w kinowym filmie Patryka Vegi „Stawka większa niż śmierć” (2012), gdzie ponownie wcielił się w agenta J-23. Odszedł od nas w listopadzie 2014.

Co nam pozostało?
Nawiązania do Klossa i „Stawki...” spotykamy dziś w wielu miejscach. O agencie J-23 mówi się w innych produkcjach filmowych, istnieją piosenki odwołujące się do fenomenu Klossa, w internecie kupić można kubek, koszulkę związane z tym ponadczasowym bohaterem. 50 lat po premierze pierwszego odcinka serialu nadal z przyjemnością go oglądamy. „Stawką...” interesują się kolejne pokolenia Polaków. Bo Kloss to przystojny facet, któremu wszystko wychodzi.

------

– W Paryżu nojlepsze kasztōny sōm na placu Pigalle.
– Zuzanna mŏ je rada ino na jesiyń.
– Posyło ci świyżo zorta.

08-10-2018 11:52

jhbsk

Rozmowa z Krzysztofem Kiersznowskim na portalu gazeta.pl

Pada tu zdanie, które warto zacytować, choć można się z nim nie zgadzać:
Nie bardzo potrafimy, ja też, czasem odpowiednio zachować się wobec innych, tak by nie czuli się gorsi. Wie pani, każdy aktor chciałby grać główne role. Ale nie zawsze jest tak, że ta główna rola jest najciekawsza. Weźmy na przykład serial „Stawka większa niż życie". Główna rola żadna, a ten, który grał Brunera! To była genialna kreacja. Gdy byłem dzieckiem i bawiliśmy się w wojnę, to ja zawsze byłem właśnie Brunerem.

Zresztą miałem grać Brunera w nowej wersji, ale coś się pozmieniało i nie zagrałem.


Więcej: http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,107881,24325534,mama-chciala-zeby-zostal-aktorem-to-bylo-o-tyle-debilne.html#s=BoxOpMT

------

– W Paryżu nojlepsze kasztōny sōm na placu Pigalle.
– Zuzanna mŏ je rada ino na jesiyń.
– Posyło ci świyżo zorta.

04-01-2019 12:12

jhbsk

Jak podzielić film. Przypadkiem trafiłam na film instruktażowy dotyczący dzielenia filmu na części. Chodzi oto JAKI film jest dzielony :-)

------

– W Paryżu nojlepsze kasztōny sōm na placu Pigalle.
– Zuzanna mŏ je rada ino na jesiyń.
– Posyło ci świyżo zorta.

04-01-2019 14:40

BoBer

Po zdemaskowaniu agenta J-23 w odcinku „Wiem, kim jesteś” generał von Zauger poleca złożyć teczkę personalną Klossa ad acta. Później dokumenty Klossa zostają sprowadzone z archiwum głównego z Berlina podczas weryfikacji tożsamości uciekiniera z radzieckiego więzienia, który podaje się za oficera Abwehry. A co dzieje się potem z teczką Klossa? O tym nie dowiadujemy się z serialu.



Tymczasem akta personalne Klossa znajdują się… w Archiwum Państwowym w Katowicach . Tyle że chodzi o członka NSDAP z powiatu pszczyńskiego. Może ktoś z siatki śląskiej zajrzałby do tych dokumentów?

------

— Kto panu to mówił? — Mój przyjaciel Teodor. — Pański przyjaciel ma dobre informacje.

10-01-2019 21:45

224 postów   16 17 18 19 20 21 22 23
© 2024 Shen-Kun - Baca - BoBer. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Realizacja strony: strony.gliwice.pl.